Kombinat DAG Alfred Nobel Krzystkowice – pozostałości niemieckiej fabryki amunicji na terenie lasów w okolicach Nowogrodu Bobrzańskiego. Zajmują ok. 35 km2 powierzchni. Część terenu jest niedostępna z racji przejęcia przez jednostkę wojskową oraz zakład karny w pobliskim Krzywańcu.
W okresie II wojny światowej pracowało w nim około 25 tys. robotników przymusowych (praktycznie traktowani byli jak więźniowie) różnych narodowości Ze względu na swój wojskowy charakter produkcji - działalność fabryki była osnuta dużą tajemnicą. Nawet do tego stopnia, że przechodzący przez jej teren niemieccy pracownicy nie mogli rozglądać się na boki i oglądać znajdujących się tam obiektów. Wiadomo, że pracowała ona niemal do ostatniej chwili przed wkroczeniem do Nowogrodu wojsk radzieckich.
Po zakończeniu wojny najpierw Rosjanie, a potem oddziały Wojska Polskiego przystąpiły do demontażu pozostałych urządzeń i rozbiórki wchodzących w skład kompleksu fabryki budynków. Dokładnie, co produkowano w fabryce, powiedzieć nie można. Brak podstawowej dokumentacji i materiałów źródłowych dotyczących zakładu, nie pozwala na pełne odtworzenie tego, co się tam działo. Fakt ten powodował m.in., że dotychczas nie pojawiło się wyczerpujące opracowanie na temat powstania i funkcjonowania zakładów materiałów wybuchowych w przedwojennym Christianstadt. Jak wygląda obecnie stan wiedzy o zakładach? Dzisiejsze pozostałości zabudowań i urządzeń składały się w przeszłości na filię kombinatu chemicznego „Alfred Nobel - DAG”. Przedsiębiorstwo to (koncern) było z kolei filią międzynarodowego kartelu „IG Farben”, w którym - jak w jednym ze swych artykułów pisze prof. J.P. Majchrzak - znaczne udziały posiadał kapitał amerykański. Stąd też nic dziwnego, że fabryka nad Bobrem nie była przedmiotem bombardowań amerykańskich. Profil produkcji zakładów w Krzystkowicach nie jest do końca wyjaśniony - pisze J. Panufnik. Oprócz produkcji materiałów wybuchowych, niektóre źródła mówią również o produkcji amunicji, głównie przeciwpancernej (przeciwpancerne granaty nasadkowe do granatnika karabinkowego). Jednak, jak dotąd nie udało się określić, czy występował tu pełen cykl produkcji, czy tylko elaboracja (napełnianie) amunicji wyprodukowanej gdzie indziej. W instalacjach zbiornikowych na terenie fabryki pozostały jeszcze relikty kwasu azotowego - podstawowego związku chemicznego używanego w procesach służących produkcji materiałów wybuchowych (np. nitrogliceryny). Sugeruje to, że w Krzystkowicach zajmowano się także produkcją wrażliwych materiałów wybuchowo-spłonkowych.
Nie ma też wiarygodnych informacji, kiedy rozpoczęto budowę obiektu. W Zasiekach prace ziemno-betoniarskie rozpoczęły się jesienią 1939 r. i niemalże równolegle zaczęto budować fabrykę obok Krzystkowic - podaje prof. J.P. Majchrzak. Czy jest to jednak dokładna data - tego nie wiadomo. Kombinat wraz z towarzyszącymi mu obozami dla więźniów zajmował powierzchnię około 35 km2. Produkcja trwała tu do ostatnich dni przed wkroczeniem Armii Czerwonej w lutym 1945 r. W pośpiechu Niemcy zdołali jedynie zdemontować tylko część najcenniejszych instalacji i wywieźć je w głąb Rzeszy. Po wyzwoleniu pozostała część wyposażenia stała się łupem zwycięzców. W 1946 r. zdemontowane urządzenia - przez wydzielone ekipy wojskowe i kolejarskie - zostały przewiezione m.in. do: Rokita Brzeg Dolny, Boruta Zgierz, Blachownia Kędzierzyn, a także do Poznania, Warszawy, Lublina i Zamościa. W następnych latach teren fabryki zajmowany był przez jednostkę Wojska Polskiego (później wojsko opuściło fabrykę). Jedynie sektor północno-wschodni przylegający do szosy Nowogród Bobrzański Krzywaniec, do dzisiaj zajmuje jednostka wojskowa.
Do chwili obecnej wstępnie zinwentaryzowano ponad 200 obiektów infrastruktury dawnych zakładów, a jak ocenia autor pracy „Dynamit A.-G.”, jest ich ponad 500. Co do pozostałych, trudno dziś określić ich pierwotne przeznaczenie i spełnianą funkcję. Interesującym obiektem jest podwójny zespół dużych, wielokomorowych basenów, umieszczony w rozległym zagłębieniu. Połączone są one ze sobą betonowym kanałem, rozgałęziającym się w system zbiorników pośrednich i spinających je pomniejszych przepływów. Całości towarzyszą dwie hale - prawdopodobnie przepompownie oraz rozbudowana sieć podziemnych rurociągów o dużym przekroju. Wiele wskazuje na to, że była to po prostu oczyszczalnia ścieków przemysłowych i to nie jedyna na obszarze kombinatu. Druga hipoteza jest taka, że mogła to być bardzo duża instalacja chłodnicza cieczy technologicznych. Jak każda fabryka chemiczna, tak i ta w Krzystkowicach, zużywała ogromne ilości wody i posiadała własne (rozbudowane) ujęcia wody z Bobru. Ponadto, wodę pobierano także z rozrzuconych na terenie kombinatu studni głębinowych. Obserwacje terenowe oraz dane źródłowe ujawniły istnienie rozbudowanego systemu torowisk, rozjazdów, bocznic i dużych ramp przeładunkowych.
Potrzeby energetyczne kombinatu zaspokajała pierwotnie pobliska elektrownia wodna na Bobrze, a później własna, uruchomiona na przełomie lat 1943-44 - elektrociepłownia. Awaryjnym źródłem zasilania były bloki spalinowych zespołów prądotwórczych. Elektrociepłownia składała się z dwóch takich samych bloków, rozmieszczonych symetrycznie po obu stronach toru kolejowego i rozdzielonych pirsem węglowym - obsługiwanym przez suwnice. Charakterystycznym elementem tych budowli są ogromne pochylnie do transportu opału, zsypywanego następnie do zespołów wielkich silosów nad halą pieców. Obok znajdowały się pomieszczenia turbin. Jednocześnie kombinat posiadał własną straż pożarną z zespołem garaży, placem manewrowym i kanałem obsługi technicznej pojazdów.
W zespole budynków na terenie Krzywańca (dzisiejszy Zakład Karny) stacjonowała 600-osobowa załoga oddziałów wartowniczych, ochraniających teren fabryki. Z kolei fachowy personel zakładu zakwaterowany był na terenie Krzystkowic. Plan miasta z okresu II wojny światowej pokazuje dwa osiedla mieszkaniowe dla pracowników „DAG”. Jedno było tuż za miastem przy szosie do Cieszowa i Krzywej, a drugie (tzw. osiedle urzędników) u zbiegu ulic Żarskiej i Dworcowej.
Niewyjaśnioną pozostaje nadal kwestia hipotetycznych podziemi fabryki. Ustne przekazy mieszkańców wyolbrzymiły je do fantastycznych wręcz rozmiarów. Zdaniem autora pracy o „DAG” takowych podziemi (hal produkcyjnych i magazynów) nie ma. Najbardziej spenetrowaną podziemną budowlą jest główny kolektor ściekowy fabryki o całkowitej długości około 1900 m (odcinek obecnie dostępny do penetracji liczy ok. 900 m). Biegnie on na głębokości od l m (przy wylocie nad brzegiem Bobru) do 13 m na obszarze fabryki.
Z zachowanej fortyfikacji, oprócz wartowni, najliczniejszą grupę stanowią obiekty o typowych cechach schronów przeciwlotniczych. Spełniały one rolę doraźnej ochrony przeciwpodmuchowej, przeciw-odłamkowej oraz przeciwchemicznej (w razie awarii), jak i przeciwpożarowej (w wypadku pożaru). Skąpe są też materiały drukowane dotyczące pracujących w fabryce ludzi. Przetrwały stalowe, cynkowane płytki, na których wytłaczano dane personalne pracowników niemieckich i więźniów różnych narodowości. Stanowią one dobry materiał do analiz osobowych.
Opracowano na podstawie:
1. Panufnik Jerzy Jr, „Dynamit A.-G.”, cz. I. Materiał na IV ogólnopolską sesję naukowo-konserwatorską „Fortyfikacje na Ziemi Lubuskiej", Zielona Góra 1998, ss. 33.,
2. Majchrzak Jerzy Piotr, „Bunkrowy las”, w: „Gazeta Lubuska” z 3 stycznia 1997r., s.7,
3. Gazeta Nowogród Bobrzański, Leszek Koncur