Stary Jaromierz

Opis

Malownicza wieś w gminie Kargowa, której początki sięgają 1709 roku.

W Kargowej i w miejscowościach położonych na południowym wschodzie gminy, na początku XVIII wieku azyl znaleźli prześladowani współwyznawcy właściciela miasta Unruha, protestanta.

Stary Jaromierz, podobnie jak pozostałe miejscowości gminy Kargowej to prastare ziemie polskie. Sięgając do kart historii Starego Jaromierza, zetkniemy się z historią 41 kobiet uczestniczek "Marszu śmierci".

Latem 1944 roku ewakuowano niemieckie obozy zagłady. Los taki spotkał więźniarki z obozu KL (niem. Konzentrationslager) Gross-Rosen (obecnie Rogoźnica k. Wałbrzycha). Transportem kolejowym dotarły do Sławy Śląskiej, skąd marszem doszły do podobozów k. Starego Strącza - Bänisch vorwerk (obecnie Potrzebówko Górne) i Neuvorwerk (obecnie Potrzebówko Dolne) i umieszczone w dwóch gospodarstwach - stodołach, oborach, chlewniach, w liczbie około 2 tysięcy. Więźniarki były pochodzenia żydowskiego, narodowości polskiej, czeskiej, słowackiej, węgierskiej, holenderskiej i belgijskiej. Na obozowej odzieży były naszywki "Ost". Kobiety wykorzystywane były do ciężkiej ziemnej pracy - kopały rowy przeciwczołgowe w okolicach Sławy. Inne pracowały w fabrykach włókienniczych w Nowej Soli i Zielonej Górze oraz stoczni rzecznej w Głogowie. Karmione były zupą z brukwi, marchwi i buraków oraz czarnym chlebem. Racje te były wydzielane w głodowych porcjach. Żywność dowozili chłopi polscy z pobliskiego Wijewa i Potrzebowa.

Na noc więźniarki zamykano w obiektach inwentarskich, stodołach, gdzie spały na słomie. Nocą nie miały możliwości korzystania z jedynej latryny. Załatwiały swoje potrzeby do naczyń służących do gotowania i spożywania jedzenia. Rano naczynia były płukane i używane zgodnie z przeznaczeniem. Chorowały na schorzenia układu pokarmowego (czerwonka), ropne zapalenie płuc, choroby układu moczowego, zapalenie opon mózgowych i zakażenia krwi. Te choroby, wycieńczenie pracą i głód przyczyniły się do wysokiej śmiertelności. Zmarłe grzebano na skraju pobliskiego lasu. Do podobozów docierały transporty uzupełniające z Gross-Rosen i Oświęcimia. Obsada niemiecka liczyła kilkunastu żołnierzy z dowódcą Karlem Hermannem Jäschke. W każdym z podobozów przebywało ok. tysiąca kobiet, a podobozy oddalone były od siebie o 1,5 km.

Po 20 stycznia 1945 r. dotarł rozkaz ewakuacji i likwidacji obozu. Formowano kilkusetosobowe kolumny więźniarek i pędzono polnymi drogami wzdłuż szlaków komunikacyjnych, by nie tamować ruchu wojsk niemieckich na drogach utwardzonych i nie budzić sensacji i powodować paniki wśród ludności niemieckiej. Podczas "Marszu śmierci" trwającego ponad trzy miesiące więźniarki przeszły setki kilometrów, przemieszczając się przez wsie i miasta niemieckie: Świętno, Jaromierz Stary i Nowy, Kargowę, Wojnowo, Sulechów, Zieloną Górę, Nową Sól, Zwikau, Drezno i Heimbrechts do Bawarii. Do celu doszła mniej niż połowa skrajnie wyczerpanych kobiet. Trasa "Marszu śmierci" usiana była licznymi mogiłami. Więźniarki, które z powodu wycieńczenia pracą, chorobami, marszem w niskiej temperaturze, osłabione padały i nie mogły dalej iść, były izolowane i likwidowane.

Na naszym terenie miały miejsca dwa takie przypadki, które zostały potwierdzone zeznaniami naocznych świadków oraz w jednym przypadku ofiary, więźniarki, która cudem przeżyła.

Drugi przypadek związany jest właśnie z miejscowością Stary Jaromierz. Jedna z kolumn przechodziła 25 stycznia 1945 r. przez Stary Jaromierz (Alt Hauland), gdzie doszło do tragicznego zdarzenia. Jego świadkiem i uczestnikiem był Florian Drzymała (rocznik 1925). Polak ze wsi Obra Kościelna, k. Wolsztyna był skierowany przez Arbeitsamt do pracy w Starym Jaromierzu. 700-800 osobowa kolumna zatrzymała się w pobliżu szkoły. Nakazano sołtysowi niemieckiemu zorganizowanie posiłku dla więźniarek (gotowane ziemniaki). W międzyczasie wyselekcjonowano 38 najsłabszych kobiet z odmrożonymi nogami i nakazano sołtysowi podstawienie trzech furmanek, w celu transportu więźniarek, rzekomo do szpitala w Konotopie. Faktycznie zostały wywiezione do lasu w kierunku do Nowego Jaromierza pod eskortą siedmiu pijanych oprawców. W odległości 1 km od Starego Jaromierza i 200 m od szosy zostały rozstrzelane. Poza słowami pożegnania "Serwus Hela", "Szalom", śmierć przyjęły w milczeniu, z pokorą. Świadek egzekucji podaje, że do konwoju dołączone zostały dwie uciekinierki złapane w okolicy Nowego Jaromierza i przyprowadzone przez sołtysa Gutsche, które także rozstrzelano. Na podstawie zeznań naocznego świadka Floriana Drzymały w sierpniu 1960 roku dokonano ekshumacji szczątków 41 więźniarek i pochowano na cmentarzu w Kargowej. Na miejscu mordu dokonanego przez Niemców znajduje się głaz z wyrytym tekstem "Miejsce, na którym hitlerowcy w 1945 r. zamordowali 41 kobiet". W miejscowości Wojnowo udało się zbiec dwóm więźniarkom, którym schronienia udzieliła J. Kaczmarkowa.

Na podstawie analizy dokumentów nie jest możliwe dokładne ustalenie liczby ofiar, ani też liczby więźniarek przebywających i dowożonych do podobozów, bowiem Niemcy, likwidując obóz, spalili dokumentację. Znane są natomiast nazwiska oprawców, kilku z nich osądzono i skazano.