Nie każdy wie o tym, że Lubuskie ma swoje własne Stany. Dużo mniejsze, niż te z Hollywood i Wielkim Kanionem, ale za to spokojniejsze i bardzo urokliwe. To za sprawą znajdującego się tutaj zabytkowego mostu kolejowego, który przekształcono w rewelacyjną ścieżkę rowerową. Projekt wykonano z rozmachem, godnym amerykańskiego, a każdy kto odwiedził to miejsce rowerem, nie może się nachwalić tutejszych widoków.
Najstarsze dzieje nadodrzańskiej wsi Stany (niem. Aufhalt) w dzisiejszej Gminie Nowa Sól, są nieznane. Pierwsze wzmianki o miejscowości pojawiają się dopiero w 1740 r. Jednak powstanie wsi należy datować co najmniej o dwa wieki wcześniej. Wiadomo, że w pobliżu wsi funkcjonowania przeprawa promowa, którą umieszczono na mapach już na początku XVII w. Przeprawa ta odgrywała znaczącą rolę w okresie wojny trzydziestoletniej, kiedy to w jej pobliżu zlokalizowano warowny obóz wojskowy (prawdopodobnie szwedzki). Jego relikty zachowały się zresztą do dnia dzisiejszego. Miejscowość była również znana niegdyś pod nazwą Przyrzecze. Dzisiejsze Stany liczą sobie około 300 mieszkańców i mogą się poszczycić takimi zabytkami, jak dwór klasycystyczny z ok. 1800 r., szkoła z połowy XIX w. oraz oczywiście most kolejowy.
W latach 1903 - 07 przeprowadzono w pobliżu linię kolejową. W 1907 r. między Nową Solą a Wolsztynem otwarto połączenie kolejowe, most tej linii znajduje się właśnie w Stanach (8 km na północ od Nowej Soli). Położony jest na otwartym i równinnym terenie.
Na wszystkich kondygnacjach blokhauzów mostu znajdowały się liczne otwory strzelnicze, przeznaczone dla karabinów. Dzięki nim można było prowadzić skuteczną obronę przed ewentualną napaścią wroga.
Wjazd na most kolejowy zabezpieczały wybudowane naprzeciwległych przyczółkach zespoły obronne. Niegdyś wschodni, jak i zachodni wjazd na most były zamknięte metalowymi bramami w formie krat.
Podstawowym surowcem budowlanym tych obiektów była cegła. Pojedynczy blokhauz posiadał dwie kondygnacje. Skuteczną ochronę przed pociskami karabinowymi stanowiły ściany o jednolitej budowie dla każdego poziomu. Pierwsza kondygnacja posiada dziewięć otworów strzelniczych. Spełniała ona funkcję socjalno – bojową. W środku cztery pomieszczenia, z których największe to izba sypialno – wypoczynkowa posiadająca 4 strzelnice. W posadzce jednego z narożników usytuowano podręczny magazyn amunicji. Natomiast w posadzce przeciwległego narożnika znajduje się pionowy szyb prowadzący do podziemnego korytarza o długości około 12 m, łączącego dwie budowle. Wejście z przyziemia na kondygnację naziemną było możliwe za pomocą metalowej drabiny umocowanej obok wejścia do poterny. Druga kondygnacja wznosiła się ok. 3 metry nad koroną wału przeciwpowodziowego i pełniła funkcję bojową. Posiada 11 strzelnic i otwór wejściowy wyprowadzony na most za pomocą metalowej kładki, której nawierzchnię pokrywały grube deski.
Most kolejowy został częściowo zniszczony w lutym 1945 r. przez wycofujące się wojska niemieckie. Wysadzone partie zostały odbudowane w 1955 r. Funkcjonował do powodzi w 1997 r., czyli do momentu aż jego konstrukcja została poważnie naruszona.
Współczesny most w Stanach zachował swój niesamowity wygląd, jednak zyskał też funkcję rekreacyjną. Prowadzi tędy ścieżka rowerowa od Stypułowa do Sławocina. Cała trasa liczy sobie ok. 60 km., a przejazd mostem to 642 m. Most jest też oświetlony w godzinach wieczornych i nocnych, co daje niecodzienny efekt. Wspaniałe są również widoki, zarówno po prawej, jak i po lewej stronie zobaczymy zielone równiny, drzewa oraz oczywiście rzekę Odrę. Można się zatrzymać i podziwiać widoki z usytuowanych co kilkanaście metrów "tarasów".
Most posiada najdłuższe przęsło ze wszystkich mostów kolejowych w Europie. Wspaniałe jest to połączenie zabytku z funkcjonalnością. Takie rzeczy, to tylko w Stanach.